|

Ku wolności? Ale o co w ogóle chodzi z tą wolnością???

— Synu, chodź, pojesz sobie z nami bobu, jest bardzo smaczny.
– Tataaa!! Ja chcę SAM o sobie decydować. To jest moja decyzja, czy będę jadł bób, czy nie! To JA o sobie decyduję i jestem za to odpowiedzialny. No!!
(Pauza, po czym dorzuca już zupełnie spokojnie) – A co to znaczy, że jestem odpowiedzialny?

To był autentyczny dialog z Pięciolatkiem podczas naszej dzisiejszej kolacji.

Photo by Rowan Heuvel on Unsplash

Ja się wewnętrznie rozpłynęłam nad moim synem. Wręcz moje serce wykrzyknęło EUREKA, SYNU!!! Moja duma!

Gdybym mogła, zleciłabym zacytowanie Ciebie we wszystkich mediach głównego nurtu, we wszystkich mediach alternatywnych, we wszystkich spotach wyborczych (pisząc tą notkę jesteśmy chwilę przed drugą turą wyborów prezydenckich), w memach, prasie, wykopach, instastorach czy innych, czym tam ludzie żyją i z czego czerpią wiadomości.

To JA o sobie decyduję i jestem za to odpowiedzialny.

Na tym w zasadzie mogłabym skończyć. Tekst mojego syna, tekst, który spontanicznie i z taką lekkością wyfrunął z jego ust, jest kwintesencją całego tego bloga.

To o tym chcę mówić. Tak chcę żyć. O to chcę zabiegać we wszystkich obszarach mojego życia. Do tego chcę inspirować.

Do poszukiwania swojej wolności.

Photo by Fuu J on Unsplash

Moja WOLNOŚĆ – moja decyzja o sobie

Moja decyzja o mnie, o tym co mnie bezpośrednio dotyczy. Wzięcie pod uwagę całokształtu otoczenia, zapoznanie się z bieżącą sytuacją, okolicznościami, jeśli potrzebuję, robię rozeznanie wśród bliskich, jeśli chcę, robię rozeznanie czym żyją inni. Ale ostateczną decyzję chcę podjąć JA. Licząc się z konsekwencjami tej decyzji. Biorąc pod uwagę, że dla innych może być ważnego coś zupełnie innego.

Moja Wolność zaczyna się, kiedy mogę zadecydować, czy kupię kurczaka na targu, w sklepie z owadem, bez owada, czy wyhoduję go sama karmiąc trawą i słońcem*. Moja wolność jest w tym, gdy mam wybór, czy kupić schab z kością od pobliskiego rolnika, schab bez kości w pobliskim sklepie, czy założyć chlewnię i odchować swoją trzodę**. Albo gdy decyduję, że chcę zostawić w spokoju biednego kurczaka i tłuściutką świnkę i będę zajadać się strączkami, bo akurat czuję, że mięcho mi nie służy. (Kurczak równie dobrze może być z tych radosnych, a świnka wcale nie tłuściutka, tylko po solidnej ekspozycji na hormony wzrostu. Ale to moja decyzja i moje argumenty, dlaczego w danym momencie życia wybieram strączki.) Czuję się wolna, gdy piekę swój chleb i sama decyduję z jakiej mąki będzie tym razem. Gdy chcę iść w niedzielę na mszę i sama wybieram kościół (a nie czuję presji ze względów administracyjnych, liczby wiernych czy widzimisię dekrety piszących); lub gdy na tą mszę nie chcę iść i nie idę, tylko słucham jej online. Czuję się wolna, gdy zadaję pytanie – może trudne, może tabu, może niewygodne, może retoryczne – a pytający uważnie słucha nie osądzając mnie, nie zamykając w ramki, a odpowiadając, nie narzuca mi swojego punktu widzenia.

Czuję się wolna,

gdy pozwala mi się dbać o mój dobrostan

sposobami, jakie mi służą,

jakie sama wybiorę.

Gdy w imię fałszywego zadbania o mnie,

nie narzuca mi się niczego,

nie zmusza się mnie do zastosowania metod,

które są sprzeczne z moją wiedzą, moimi poglądami, wierzeniami,

moimi wartościami.

Moja wolność jest w tym, gdy słowo WOLNOŚĆ mogę zapisać wielkimi literami, gdy mogę o niej pisać, gdy nie jest ona tematem tabu, tematem trudnym, dzielącym społeczeństwo.

Trochę ta wolność została ostatnio zachwiana.

Kiedy świat osiągnął apogeum absurdu do potęgi kowida, wolność człowieka została przyćmiona pod pretekstem dobra ogółu.

Jak nam z tym jest?

Czy ktoś to w ogóle dostrzega?

Żałuję, że nie jestem aktualnie na studiach socjologicznych, byłby to fantastyczny materiał na niejedną pracę.

Photo by Brian McGowan on Unsplash

Są różne filmy futurystyczne

Zawsze we wszystkich tych filmach sci-fi po jednej stronie są latające awatary, skomputeryzowane człowieki, ludzie-manekiny, ludzie pozornie szczęśliwi w świecie pełnym nowoczesnych technologii. A po drugiej zawsze trafi się jakaś ‘ofiara losu’, która się nie chce podporządkować, jakiś chłopina uprawiający kawałek swojej grządki w środku betonowego miasta, jakiś niepokorny, który nie chce łyknąć tabletki na szczęście czy nie chce chodzić w naszpikowanym elektroniką skafandrze. I nagle ta niepokorna człowieczyna, ten zaściankowy wyrzutek społeczeństwa, odkrywa inną perspektywę życia. Odkrywa wartości, które już od dawna wydają się być przereklamowane, dalekie od przeformułowanych na współczesne hej-do-przodu poglądy.

No i tu się zatrzymujemy. Akcja rozwija się w zależności od tego jakie przesłanie chce nam zaserwować reżyser. Albo idziemy w kierunku życia tej człowieczyny i empatyzujemy z nim, obserwujemy jak rozwijają się w nim te zagubione w futurystycznym świecie wartości. Albo widzimy jak człowieczyna zostaje stłamszony ze wszystkimi swoimi dziwnymi poglądami, zachwytami, roślinkami i dowiadujemy się, że to jest passe, starodawne, żałosne.

Kiedyś nigdy nie lubiłam tych ‘sfiksowanych’ filmów. Ale zawsze, od zawsze czułam podświadomie, że bliżej by mi było do tych zaściankowych wyrzutków, do tej chłopiny z motyką w ręku, do tych z ‘drugiego’ świata, do tych 'dzikusów’ z rezerwatu. I zawsze to w ich świecie widziałam zaczątek prawdziwej Wolności. Nawet jeśli reżyser próbował przedstawić to inaczej.

Wdzięczność

jako forma wyrażania wolności

Photo by Annie Spratt on Unsplash

Kocham w moim pięcioletnim synu to dążenie do samodzielności, to jego uporczywe dążenie do podejmowania własnych decyzji, to obstawanie przy swoim, to bronienie swojego punktu widzenia, tą silną potrzebę realizacji swoich pomysłów – tu i teraz.

Dziękuję Ci, Synu.

Photo by Markus Spiske on Unsplash

– A co to znaczy, że jestem odpowiedzialny? – całkiem poważnie zapytał Pięciolatek.

I to pytanie też zadałabym kandydatom na prezydenta, wszystkim gościom zapraszanym na rozmowy w mediach głównego nurtu i w mediach alternatywnych.

-Hm… – rozpoczął swoje przemyślenia Tata. – To jest bardzo trudne pytanie… – zakończył.

Matka zebrała myśli, poszukała słów ze słownika Pięciolatka i wypaliła jednym tchem, ale powoli, tak, aby Pięciolatek mógł w każdym zdaniu odnaleźć swoją historię :

– Widzisz Synu, czasem chcesz zadecydować o czymś, co jest dla Ciebie ważne. I sam podejmujesz taką decyzję. Ale potem może się okazać, że stanie się coś niebezpiecznego, i ta Twoja decyzja spowoduje, że będzie coś trudnego, coś, co Ci się nie podoba. I jeśli chcesz być odpowiedzialny, to wtedy nie złościsz się na nikogo, że coś się nie udało, czy że coś Cię boli. Nie krzyczysz i nie bijesz za to nikogo, bo wiesz, że to była Twoja decyzja. Może Ci być smutno, może Ci być trudno, może Cię boleć, możesz się nawet złościć. Ale kiedy jesteś odpowiedzialny, to pamiętasz, że sam tak zadecydowałeś i dlatego nie możesz za to na nikogo krzyczeć ani sprawiać, że przez Twoją złość będzie kogoś coś boleć.

No za to, to jestem dumna i z siebie.

*Jeszcze 2-3 (?) lata temu w pewnych rejonach naszego kraju przez kilka (?) tygodni wszelkie ptactwo domowe musiało być zamknięte w klatkach/kurnikach. Żadna kura nie miała prawa wyściubić dzioba na powietrze i poskubać świeżej trawki. To ograniczało wolność nie tylko tej kury. To ograniczało wolność gospodarza, który pragnął zapewnić tej kurze godne warunki bytowania, a swojej rodzinie pełnowartościowy zdrowy pokarm.

** Na dzień dzisiejszy w naszym kraju są miejsca, gdzie rolnik nie może legalnie hodować na swój użytek świnki. Co ciekawe, zakaz taki obowiązuje w danym rejonie/gminie. A każdy rejon ma swoją granicę. Czyli sąsiad Kowalski za trzymanie świnki w chlewie zapłaciłby słoną karę, ale już sąsiad Nowak mieszkający 400 metrów dalej (ale to administracyjnie inna gmina) może mieć legalną hodowlę chrumkających parzystokopytnych.


Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jeden komentarz