Spodniobuty czyli wodery dla młodych odkrywców – kto nie powinien ich kupować?
Wczesna wiosna, w słońcu nieśmiałe 15 stopni (czasem mniej) a my brodzimy wesoło w lodowatej górskiej rzece…
Wczesna wiosna, w słońcu nieśmiałe 15 stopni (czasem mniej) a my brodzimy wesoło w lodowatej górskiej rzece…
Dzieci przewartościowały cały mój świat. Wartosciowe książki, webinary, warsztaty – to wszystko pomaga mi lepiej je zrozumieć i odpowiadać na ich potrzeby. Ale to oni, kontakt z nimi, uważne obserwowanie ich jest głównym źródłem mojego samoksztalcenia się, bycia świadomym rodzicem. Mówię tu i o sferze emocjonalnej, i o dbaniu o ich zdrowie przez wysokiej jakości jedzenie, i o stopniową całkowitą rezygnację z chemikaliów domowych.
Czyli o pokorze, uważności, towarzyszeniu dziecku w zabawie i rodzicielskim nie nastawianiu się…
Są czasem takie chwile, kiedy mam dość. Ba! Są takie dni pełne tych chwil, kiedy chcę odłożyć szmatę/talerz/wiadro z pieluchami wielo/garnek czy co tam akurat zajmuje ręce, odłożyć tu gdzie stoję, włożyć buty i wyjść. Czasem też są takie chwile, gdy wolałabym nie tracić czasu na wkładanie butów, tylko czym prędzej wybiegłabym boso i uciekła gdziekolwiek, jak najdalej stąd.
-Synu, chodź, pojesz sobie z nami bobu, jest bardzo smaczny.
– Tataaa!! Ja chcę SAM o sobie decydować. To jest moja decyzja, czy będę jadł bób, czy nie! To JA o sobie decyduję i jestem za to odpowiedzialny. No!!
(pauza, po czym dorzuca już zupełnie spokojnie) A co to znaczy, że jestem odpowiedzialny?
– Halo? Urodziła się. Córeczka. Mamy córeczkę!
– Gratuluję! Ile waży? Duża? Wszystko dobrze? A matka jak?
– Córka duża, silna, 4 kg, 56 cm. Matka zmęczona, bo poród długi.
– Dobrze, dobrze. To nic. Najważniejsze, że dziecko zdrowe.
Znacie to? Najważniesze… Dźwięczy mi to w uszach. I mdli mnie już kiedy to piszę.